Witamy Cię, Szanowny Absolwencie
Liceum Ogólnokształcącego w Dynowie!!!

      W dniach 9-10 października 2004 roku, w Liceum Ogólnokształcącym im. Komisji Edukacji Narodowej w Dynowie, z okazji 60-lecia istnienia szkoły odbył się uroczysty Zjazd Absolwentów, w którym wzięło udział kilkuset byłych uczniów z kraju i zagranicy.
      Zjazd rozpoczął się uroczystą mszą św. w Kościele Parafialnym w Dynowie koncelebrowaną przez Jego Ekscelencję ks. Biskupa Adama Szala oraz księży absolwentów dynowskiego liceum.
      Po mszy św. wszyscy udali się do szkoły, gdzie odbyły się dalsze uroczystości. Podczas części oficjalnej w auli liceum głos zabrali: dyrektor Liceum Ogólnokształcącego, przedstawiciele władz wojewódzkich oraz lokalnych, nauczyciele, absolwenci oraz organizatorzy obchodów jubileuszowych. Zjazd 60-lecia Liceum Ogólnokształcącego w Dynowie uświetnili swoją obecnością również:

  • Przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie,
    z-ca dyrektora departamentu geodezji, transportu i gospodarki mieniem,
    radny Powiatu Rzeszowskiego - p. Jan Lech,
  • Przedstawiciel Urzędu Wojewody Rzeszowskiego i Podkarpackiego Kuratora Oświaty,
    starszy wizytator - p. Janina Wojtowska,
  • Starosta Rzeszowski - p. Marek Sitarz,
  • Samorządowcy Dynowszczyzny z Przewodniczącym Rady Miasta Dynowa,
    p. Zygmuntem Frańczakiem,
  • Burmistrz Miasta Dynowa - p. Anna Kowalska,
  • Naczelnik Wydziału Spraw Społecznych i Obywatelskich w Powiecie Rzeszowskim,
    p. Adam Kozak,
  • Dyrektor Wydziału Edukacji Miasta Rzeszowa, radny Powiatu Rzeszowskiego,
    p. Stanisław Sienko,
  • Dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych w Dynowie - p. Stanisław Tymowicz,
  • Wicedyrektor ZSZ w Dynowie - p. Halina Cygan,
  • Dyrektor Zespołu Szkół w Dynowie - p. Tadeusz Święs,
  • Wicedyrektor ZS - p. Lucyna Wandas,
  • Radni Powiatu Rzeszowskiego - p. Aleksander Stochmal i p. Jan Sieńko,
  • Inspektor d.s. inwestycji - p. Józefa Kuc,
  • Dyrektor firmy ''Watex'' - p. Maciej Bomba,
DYREKTORZY:
  • p. Janina Jurasińska,
  • Bronisław Mikulec,
NAUCZYCIELE:
  • p. Zofia Ryba,
  • p. Teresa Gerula,
  • p. Władysław Pankiewicz,
  • p. Józef Drabik,
  • p. Andrzej Kosek,
  • ks. Krzysztof Rzepka,
GOSĆ HONOROWY:

   p. Wojciech Świerczkowski - syn p. Agnieszki Świerczkowskiej - założycielki szkoły.

Odbyła się również część artystyczna przygotowana przez młodzież liceum. Wieczorem absolwenci spotkali się na balu absolwentów w szkole oraz w niedzielę na zakończenie obchodów przy wspólnym ognisku.
      Z okazji obchodów tak wspaniałej rocznicy organizatorzy wydali film promocyjny oraz publikację w postaci książki pt. "60 lat Liceum Ogólnokształcącego w Dynowie 1944-2004".

      Rocznica 60-lecia LO była przede wszystkim szansą na spotkanie od dawna nie widzianych kolegów i nauczycieli.


Zapraszamy do obejrzenia galerii fotografii z uroczystości.


Wspomnienia ze ZJAZDU (Mariusza Chomy):

Mój zjazd.
9 października
- sobota

      Budzę się. Deszcz, deszcz za oknem. Miały być zdjęcia pochodu w jesiennym pięknym słońcu. Słońce było jeszcze wczoraj. Na tarasie przed szkołą, stoimy wszyscy, dyrekcja niereagująca już na słowa i Kazik strasznie zmęczony z "odbitymi" od biegania podeszwami stóp. Dziś deszcz. Krótki wyjazd do szkoły z kablami, ostatnie przygotowania. Początek ...
      Siedzę w stallach. Po prawej mam cały kościół. Przybywa ludzi. Wkoło organów dynowski chór, dyrygent Andrzej Kędzierski coś tłumaczy, w chórze także nasi absolwenci, uśmiechają się, dają znaki znajomym. Przybywa ciągle ludzi, wielu spóźnia się na mszę, przyjeżdżają do Dynowa z daleka.
      Pieśń. Wchodzi ks. biskup otoczony świtą ''naszych'' księży. Pięknie i złociście. Będą się za nas modlić, żywych i tych co odeszli. Ksiądz prałat, nasz proboszcz krótko i pięknie otwiera uroczystość. Radość, chwali nas - szkołę, absolwentów, nauczycieli, dyrekcję. Znowu słowa o zmarłych, przywołują twarze niepozornego Jana Kucabińskiego, skupionego Stanisława Górniaka i uśmiechniętego Józefa Skubisza, kolegę zza ściany, przez 15 lat. Uczniów, Kamila Fedurka, Ewę Krupę, Anię Gwóźdź i Józka Dańczaka, innych.
      Skupiam się na fotografowaniu, nie chcę poddać się chwili, nastrojowi, ale to nieuniknione. Dwa - trzy razy zagapiam się, zasłuchuję, wyszukuję znajome twarze. Nie mam ochoty myśleć o kompozycji, nastroju zdjęć. Oj, te fotki nie będą udane.
      Msza prosta, proste słowa, piękne, mądre, skrzy się nawet dowcip. Siostra Pawłowska - pięknie śpiewa, profesorka Katarzyna Kłyż czyta, obie skupione. Po chwili ze swojej stalli wysyłają mi uśmiechy, mam ich zdjęcia. Mimo święta kościelnego i odpustu w Hyżnem jest z nami ks. biskup Adam Szal. Lubię jego jasną twarz i subtelny mądry uśmiech. Czuję dumę z tych odwiedzin biskupa i radość z jego modlitwy w intencji naszej szkoły.
      Idę przez kościół, pstrykam, niestety prosto w oczy, niszczę nastrój. Szukam znajomych, pani Buczkowska, Wieśka Marszałek, pani Szczutek, pani Rybowa - Hardulak z mężem Andrzejem, pani Wardzińska, nasza dyrektorka pani Maria Radoń, tuż obok, pani dyrektor Jurasińska, panowie Józef Kędzierski, Adolf Kiełbasa, Wojciech Buczkowski, Mariusz Czaja, panie, Alicja Mikoś, Ewa Czyżowska - Bigolas, klany - Gerulów, Dżułów, Jan Tucki, Stanisław Tymowicz, Basia Bury - Faraś, pan Stanisław Pękala, Aleksander Stochmal, Józef Kędzierski, jego córka Alina, pani Błotnicka, poczet sztandarowy ... Byle nie tyłem do ołtarza, dociera do mnie. Tracę orientację, gdzie i komu zrobiłem fotkę, za dużo emocji, twarzy ...
      Absolwenci wyraźnie wzruszeni, skupieni, modlitwa i śpiewy silne, zdecydowane, ale nie krzykliwe, pięknie i za szybko.
      Znowu deszcz, bardzo mocny. Wpadam w panikę, "zmoczę sprzęt" ;). Pędem do auta, inni też tacy "mądrzy", auta krążą, w tę i we wtę, zbierają znajomych i nieznajomych, wszyscy przemoknięci. Sztandar szkoły, nasza duma - nowy, wyhaftowany z imieniem Komisji Edukacji Narodowej brnie w strugach deszczu, wkoło niego najdzielniejsi, nieprzemakalni.
      Ciepło, jasno, czysto, nowo, przyjemnie, ciasno. Gwar jak na dużej przerwie, znacznie większy. Swojski szkolny bałagan. Powitania, pocałunki, zawołania i ciągłe poszukiwania swoich. Czy nie widział pan ... ? Tak już będą się poszukiwać od rana.
      Nasi uczniowie uroczyście odziani spisują się dzielnie, oprowadzają, rozdziewają z mokrych płaszczy, rozdają bloczki a nawet handelek idzie im nieźle. Nie wytrzymuję, "ile sprzedaliście książek... ?". Chciałbym by jak najwięcej ludzi je przeczytało, w końcu jestem współautorem. Korytarz, pawilony, klasy, aula, korytarz, pawilony ... Staram się uchwycić atmosferę, przykładam wizjer, migawka i myśl poniewczasie, czy nastawy aby dobre? Znajomi, znajomi, znajomi i oni, niewielu, ale moi, Bogdan Kostur, roześmiana Agnieszka Dżuła, Aśka Kaniuczak, Małgosia Posadzka, Alka Siekaniec i Ela Klaczak, inni, następni. Andrzej Kosek po tylu latach, siwy króciusieńki zarost, gdzie jego czarna broda? 22 lata temu zaczynałem pracę pod przemożnym wpływem mojego kolegi Andrzeja.
      Przyjemnie, tylko dlaczego wszyscy mi wmawiają żem przytył? Czyżby małżonka miała rację?
      "Poczet sztandarowy wystąp..", wolno stygną emocje. Do hymnu państwowego. Śpiewamy, dreszczyk krąży po plecach, starsi absolwenci prostują się, młodnieją, Ci to potrafią stać "przy hymnie"! Poczet wstąp...
      Słowa, słowa, słowa.. wszystkie piękne i wszystkie ciekawe. Niektórzy chłoną każdą myśl, uspokajają rozgadanych przyjaciół. A ... na korytarzu przed aulą radości co niemiara, szumi jak w ulu. Tak naprawdę uspokoją się na dobre w czasie części artystycznej. "Jak tu wytrzymać w ciszy.." - tłumaczy się siwy zażywczy jegomość, "gdy spotyka się pierwszą miłość po 40 latach". No pewnie jak tu wytrzymać, uśmiecham się, zbiegam na parter, ludzie przed ekranem w holu, w pawilonach, klasach i na całym tarasie, cieszą się sobą.
      Niektórzy palą papierosy - zgroza! Fotografuję, grupka, grupka, grupka. Po chwili proszą mnie - "tu, tu, jeszcze nam i nam, proszę zamieścić w internecie"! "Będą, będą". Szybkie notatki, www.lo.dynow.pl "tak, tak bez kreski nad ... ow". Wbiegam do auli, coś przegapiłem, trudno. Pięknie mówi nasz pan starosta Stanisław Ożóg, pani wizytator Janina Wojtowska, nasza dyrekcja, pan Szałajda, pani Jurasińska i inni.
      ... Polonez - kolorowo, dostojnie. ''Dwadzieścia jeden studniówek plus własna'' - znowu wspomnienia i twarze, krótko. Fotki raz, dwa, trzy, nie ma miejsca dla takich jak ja. Kamery, inni też pstrykają, sprzęt nagłaśniający, mikrofony, próbuję ze schodków, ze sceny, z lewej ...
      Uśmiechy, dużo uśmiechów, delikatne uniesione sylwetki, twarze skupione, jakaś piękna absolwentka skinęła ręką w moją stronę - to żona.
      Słowo. Wesoło, śmieję się, widzę po twarzach, że kojarzą natychmiast. Jakiś uczeń z obsługi zjazdu mruczy pod nosem do kolegi ? ''zaskoczyli''. ''Dobrze'' myślę, cieszy mnie myśl, że młodzi znaleźli wspólny język z trudną przecież, wymagającą i doświadczoną widownią.
      Ludowy - jak wielu z Was absolwenci tańczyło w tym zespole? Ile to ''składów''? Za mojej pamięci sześć-siedem. Niektóre piosenki te same co 20 lat temu.
      Słowo ? radość, walc ? uśmiechy. Nasze uczennice śliczne, wyraźnie podobają się ''starszym panom'' ? to zapowiedź balu. Koniec, oklaski. Podobało się, świetnie, bardzo uradowani i ukontentowani; pani wizytator i starosta. Końcowe komunikaty zapowiadają wspaniały chaos, coś dla nas, spotkania, ciąg spotkań, ludzie nie mogą się sobą nacieszyć.
      Kolejna grupa idzie odwiedzić panią profesor Annę Warchoł, którą choroba na zawsze przykuła do łóżka. Odwiedzających było ponad trzydziestu, przychodzili od godziny 13 do 23. Przyszły także profesorki koleżanki, Teresa Gerula i Zofia Ryba, a Fredzia Sura nocowała u swoje ulubionej profesorki. Nasza Hania całą noc słuchała muzyki. Już po kilku dniach mówiła, że czuła wspaniałą atmosferę zabawy. Pewnie wszystko widziała ...
      Rzepka, Rzepka, Krzychu, jest ksiądz Krzysztof Rzepka, najweselszy z naszych byłych katechetów, przyszła gwiazda dziennikarstwa polskiego. Roześmiany, gadamy jeden przez drugiego, spotykamy go ponownie późnym wieczorem by omówić ''sprawy nasze polskie''.
      Jedni idą na obiad, inni rozmawiają, jeszcze inni odwiedzają cmentarz i stare liceum, gdzieś około piątej po południu cichnie. Trzeba dokarmić i dopoić zapracowanych od rana uczniów i dyżurnych nauczycieli. Biegniemy do kuchni, zabieramy soki, coś do jedzenia, jest gorąca kawa. Kazimierz Żak z ekipami uczniów ustawia stoły w podkowy, krzesła, dużo krzeseł, biegiem, za dwie godziny bal na ponad 400 osób.
      Obiad w  Gieesie smaczny i owszem pożywny, obfity. Gra kapela ludowa, wesoło, gwarnie. Czy wypada tak rozrabiać przy jedzeniu?
      Wieczorem w szkole siedzimy w dziewięciu salach, szybko uczę się geografii miejsc, ''gdzie są moi uczniowie?'' Są liczni, chociaż nie tak jak starsze roczniki. Jakie tam starsze.. od razu wzięli się do zabawy, śpiew, gwar, nawoływanie, dostawiają stoliki, co oni tam piją ??? Chciało by się spytać tak z nawyku.
      Potem, to się śmiałem, śmiałem, śmiałem. Tańczyłem z pewną absolwentką, która w tym dniu nie była moją żoną i partnerką lecz jak podkreślała z godnością - ''uczestniczką zjazdu koleżeńskiego''. Melodie dobrane ze znawstwem, wszyscy śpiewamy w tańcu, koła, korowody, wygłupy, tańce solo, ''z podtekstem'', przytulane ''nawiedzone'', wariackie podrygi.. Śmiech, śmiech i cudowna atmosfera nocy, nocy jakich mało, spędzonej w gronie tylu przyjaciół.
      ''Fabula non longa est..'' ''Godzina piąta, minut czterdzieści...'' wyruszyliśmy do domu po sen. ''A jak się rozchodzili to ...''
      Telefony od rana, towarzystwo upewnia się czy aby na pewno i czy aby nikt nie zapomniał i nie zaspał.


10 października - Niedziela
Okolice "Baru Pod Kłosem"

      Gra kapela. Ta joj, ta co oni tu tak śliczni grajo, toż to lwowski kawałki ? ? Straszny widuwisku?, ?Pryszcz? Mańki weselisku ... ? Pyszne podpłomyki ze smalcem, ze skwarkami, kiełbaski, bigos, jest nas 21, potem 28, przy długim stole, gościna. Wkoło inni, same znajome twarze, z kościoła, z uroczystości, z balu. ? Dzień dobry, dzień dobry, cześć i czołem, witaj, cześć, chodź do nas ?, ? nie Wy chodźcie do nas ?
      Płoną ogniska, coraz więcej ludzi, jedni przyjeżdżają na godzinę, dwie, ale siedzą i pięć godzin, inni zaglądają i zaskoczeni ilością gości i dobrą zabawą natychmiast przystają do tej czy innej grupy.
      Nie powiem, stół mieliśmy "zastawiony" i po bohatersku skonsumowaliśmy wszystko. Jak tu uwierzyć, że ? dyrekcja ? choruje od lat na kręgosłup, jak tak wywija z Jaśkiem Dżułą, a nasza pani Jurasińska!!! Niewiarygodne.
      Tańczymy Zorbę, lekko, mimo lat i kilogramów. Dwaj dzielni motocykliści bracia Kędzierscy, Jacek i Ryszard, odziani we wspaniałe czarne skóry i obok ich potężnych maszyn grupka kobiet, zawsze kręciły się przy ułanach. Kiedyś muszę sobie sprawić taki motocykl.
      Po siedemnastej opuszczamy świetną zabawę i jedziemy do pałacu w Nozdrzcu. Tam najstarszy rocznik spotyka się w sali balowej. Trzy godziny cudownej gawędy, śmiechu, przekomarzania. Ale oni mają siły niespożyte i charaktery niespotykane! Czarujące panie, szarmanccy panowie, inny świat. Zmieniam barwę głosu, dobieram pieczołowicie słowa, przy nich nie wypada być codziennym. Trzy godziny a tyle nauki wyniosłem. Pozostajemy pod wrażeniem. Wraz z grupką młodszych absolwentów dziękujemy państwu Elżbiecie i Józefowi Kędzierskim za zaproszenie i gościnę.
      Jeszcze zamiast spać opowiadamy sobie wrażenia, by lepiej spamiętać to co i tak ulotne i nie do powtórzenia.



''Ja tam byłem, miód i wino piłem,
a co widziałem to państwu opowiedziałem.''



Dla wszystkich, którzy doczytali końca, nagroda. Zdjęcia.

Kliknij absolwencie!
(ewentualnie popytaj wnuka co i jak..)



Mariusz Choma

nauczyciel historii i geografii
22 rok w dynowskim liceum